12.9.17

Ostentacyjna konsumpcja.

Są takie zachowania wśród "normalnych" ludzi, na które minimalista ma uczulenie. Jednym z nich jest ostentacyjna konsumpcja. A cóż to takiego? Jest to nieuzasadnione prawdziwymi potrzebami kupowanie rzeczy, które w ogóle nie są potrzebne, albo można dostać ich identycznie działający odpowiednik dużo, dużo taniej.

Dla przykładu: zakup drogiej torebki lub sukienki słynnego projektanta jest ostentacyjną konsumpcją. Sportowy samochód też jest ostentacyjną konsumpcją. Złota biżuteria, kolekcjonerskie wydania książek, drogie pióro do pisania? To wszystko pasuje do tego określenia.

Dlaczego sporo osób decyduje się na takie niepotrzebne, choć popisowe wydatki? W mojej opinii ludzie robią to po to, by pokazać swój status. Z jednej strony to działa, bo praktycznie każdy zauważy ciekawy model nowoczesnego kabrioleta, lub niesamowicie modną, wysadzaną szlachetnymi kamieniami torebkę - i powiąże właściciela ze słowem "majętny". Z drugiej strony - a po cóż manifestować swoje możliwości finansowe?

Minimalizm w moim rozumieniu eliminuje nie tylko zbędne przedmioty, ale też wydatki na tzw. "szpan". Dzięki rezygnacji z "rzeczy na pokaz" możemy wykorzystać nasze pieniądze do ciekawszych projektów, takich jak budowanie stabilizacji finansowej, działalność charytatywną, czy zapewnianie sobie wolności finansowej.

Jak unikać ostentacyjnej konsumpcji? Warto uświadamiać sobie przed każdym zakupem powód, dla którego nabywamy konkretny przedmiot. Jeśli ma on służyć ułatwianiu życia, bądź jest on rzeczywiście niezbędny, to śmiało możemy sobie na niego pozwolić. Ale jeśli zakup ma sprawić, że podkreślimy nasz status - zrezygnujmy z niego, zakładając przeznaczenie kwoty na cel, który w jakiś sposób rozwinie nas wewnętrznie.



2 komentarze:

  1. Muszę przyznać, że ja należę do grona takich osób, ponieważ uwielbiam kupować i testować drogie sprzęty. Niedawno zaopatrzyłem się w nowy soundbar i jestem z niego bardzo zadowolony. Nigdy nie miałem lepszego systemu dźwiękowego niż ten.

    OdpowiedzUsuń
  2. To zjawisko można też nazwać zakupoholizmem

    OdpowiedzUsuń