20.2.24
Minimalizm: klucz do poprawy jakości życia.
- Zdefiniuj swoje wartości: Minimalizm zachęca do życia na własnych warunkach, zgodnie ze swoimi wartościami i priorytetami. Określ, co jest dla Ciebie naprawdę ważne, a potem kieruj się tym w swoich wyborach. Etyka w codzienności pozwoli Ci żyć zgodnie z własnym sumieniem. Bądź uczciwy wobec siebie i innych. Zastanów się, co jest dla Ciebie naprawdę ważne. Czy to rodzina, wiara, zdrowie, rozwój osobisty, czy może wolność?
- Ogranicz nadmiar obowiązków: Wybierz tylko to, co najważniejsze i konieczne do wykonania w danym okresie czasu. Nie próbuj zrobić wszystkiego na raz. Wbrew pewnym współczesnym normom wcale nie jesteś multizadaniowy. Ustal priorytety i świadomie zrezygnuj z niektórych czynności. Pamiętaj, że masz tylko 24 godziny w dobie i warto wykorzystać je świadomie.
- Zapanuj nad informacyjnym chaosem: Minimalizm to również ograniczenie napływu zbędnych informacji. Wybierz tylko te źródła, które są dla Ciebie naprawdę ważne. Często mniej znaczy więcej. To szczególnie ważne w dzisiejszych czasach, w których rozróżnienie wiadomości prawdziwych od fałszywych graniczy z cudem.
- Zadbaj o relacje: To jeden z trudniejszych tematów, jednocześnie mogący w ogromnym stopniu poprawić Twoje zdrowie, zarówno psychiczne jak i fizyczne. Będzie bolało, ale oceń, z którymi ludźmi warto kontynuować relacje, a z którymi już nie. Pozwól sobie na przestrzeń na nowe znajomości, które wniosą lepszą jakość do Twojego życia. Pamiętaj, że Twoje "ja" jest najczęściej wypadkową kilku osób, z którymi spędzasz najwięcej czasu. Zadbaj o to, by to były osoby które pomagają Ci rozwijać się na każdym kroku.
- Uporządkuj swoje otoczenie: Minimalizm w domu to usuwanie nadmiaru rzeczy i mebli, które zabierają przestrzeń i zaburzają estetykę pomieszczeń w których żyjesz. Wybieraj świadomie, co chcesz mieć w swoim otoczeniu i eliminuj nadmiar. Pamiętaj, że bałagan męczy i rozprasza, nawet, jeśli wydaje Ci się, że tego nie zauważasz. Komfortowe, ładne i użyteczne wnętrze pozwala na wypoczynek i relaks.
- Ustal zdrowe nawyki: Wysypiaj się, nawadniaj organizm, celebruj posiłki, wychodź z domu, dbaj o siebie i znajdź swoją pasję. Odkąd wróciłem do grania na gitarze, zauważyłem u siebie więcej zwykłej, prostej radości. Czekam też z utęsknieniem na wiosenne spacery po lesie i rowerowe wojaże. Pasja napędza, pasja buduje!
23.2.22
Minimalizm w 2022 roku.
Jaki będzie minimalizm w 2022 roku? Jak w Polsce rozwinął się minimalizm i do czego może prowadzić? Mamy dopiero końcówkę lutego, a ja już zabieram się za odpowiedź, gdzie podąży duch minimalizmu w 2022 roku, ze szczególnym uwzględnieniem sytuacji w Polsce.
20.1.22
(Nie)codziennik ep. 8
Dawno tu nie było (Nie)codziennika, dlatego wracam opowiedzieć co u mnie prywatnie słychać!
Jak pewnie zauważyliście, mocno odświeżyłem domenę i wygląd bloga - dawniej myślałem, że do skutecznego szerzenia treści wystarczy jedynie pisać o interesujących tematach. Dziś już wiem, że warto zadbać o wizualną stronę, gdyż takie posty udostępnia się o wiele chętniej, niż strony o wyglądzie z początku wieku. Jak wam się podoba nowa odsłona "Szczęśliwego minimalisty"?
Zmieniłem ulubioną używkę. Z yerba mate, które obecnie piję okazyjnie (przesadzałem z ilością i zaczęła podrażniać mi żołądek - ale na pewno jeszcze do niej wrócę, pewnie w okresie letnim!) , przerzuciłem się na kawę. Piję ją w domu w wersji z tzw. dripa, czyli przelewowo. W kawie zakochałem się, kiedy odkryłem, że nie musi w smaku być gorzka, a można znaleźć taką, która ma mocno cytrusowe aromaty. Aktualnie zachwycam się różnymi arabicami z Afryki. Do tego zdarza mi się popijać rano kawę kuloodporną, czyli czarną kawę zblendowaną z masłem, olejem MCT, cynamonem i kardamonem - robię to w związku ze zmianą diety i taką "dużą czarną" (bo jest jej zwykle ok 400ml) zastępuję śniadanie. O diecie minimalisty napiszę niebawem osobny wpis!Muzycznie odkryłem sporo albumów z moich ulubionych ostrzejszych klimatów, ale także wiele zupełnie nowych dla mnie kierunków.
Wczoraj skończyłem czytać nowego ebooka "Minimalizm w szafie" od Gabi z bloga chociazby.pl i choć nie jestem docelowym odbiorcą (bo jest on kierowany głównie do kobiet), to jednak czytało się super i kilka cennych wskazówek w niej odnalazłem! Szerzej będzie w małej recenzji, która pojawi się na dniach.
I teraz napiszę o tym, co u mnie totalnie nie minimalizuję. Razem z żoną mamy... 5 rowerów. Ja mam trzy, jeden do jazdy po mieście (taki, który nie boję się zapiąć łańcuchem gdzieś pod sklepem), drugi to wszędobylski trekking na dużych kołach (ma już jakieś 10 lat), trzeci to spełnienie marzeń nastolatka - czyli 20-sto letni Cannondale Jekyll, rower o fantastycznych parametrach do kolarstwa górskiego. Jest niesamowicie lekki, bardzo wszechstronny i dał mi ogrom radości podczas jego renowacji i jazdy w 2021 roku. Powiem szczerze, cieszę się na samą myśl o nim, nie mówiąc już o jeździe! Pasja, to jednak pasja i nie jestem w stanie z tego wyrosnąć :) Rowery żony to trekking do jazd ze mną na wycieczki, a drugi to rower miejski na dojazdy do pracy. Uwielbiamy te nasze kolarskie sprzęty!
Międzyczasie odkryłem sporo ciekawych vlogerów związanych z minimalizmem, w większości anglojęzycznych - myślę, że o części z nich dowiecie się w kolejnych wpisach.
Nadal jeżdżę starym samochodem - z tą różnicą, że ten jest trochę nowszy ;) Ale to nadal Toyota Corolla, w dodatku identyczna jaką jeździli po USA "The Minimalists", gdy kręcili z Mattem D'Avella pierwszy wspólny film. Zmiana auta wynikała z faktu, że poprzednik (kupiony na wyjazdy do pracy za granicą) zaczął odmawiać posłuszeństwa, a próby jego ratowania pochłonęły zdecydowanie za dużo stresu.
20.12.21
3 etapy skutecznego sprzątania? Poradnik minimalisty.
Jak więc osiągnąć stan porządku? Należy przeprowadzić następujące czynności:
- Eliminuj. Czyli inaczej pozbywaj się przedmiotów. To wręcz oczywiste, że im mniej posiadasz, tym ciężej Ci zrobić bałagan, prawda? Wyrzucaj i sprzedawaj - redukcja tzw. "przydasiów", czyli przedmiotów z których na 95% już nie będziesz korzystać, to ważny etap w prawdziwym porządkowaniu. Mając mniej ubrań, książek, kabli, ozdób, naczyń, kosmetyków itp. o wiele łatwiej utrzymać porządek!
Nie miej sentymentów - niechciane prezenty masz pełne prawo przekazać dalej, sprzedać, lub po prostu wyrzucić. A jeśli uda Ci się uzyskać jakieś pieniądze za rzeczy które sprzedałeś, to nie dokupuj nowych przedmiotów, tylko pieniądze zainwestuj i pozwól im się mnożyć!
Oddawaj też pożyczone rzeczy. Czasem łatwo o tym zapomnieć i okazuje się, że masz u siebie wiertarkę sąsiada, albo książki od znajomych. Sprawdź, co należy do Ciebie, a resztę oddaj właścicielom! - Odkładaj. Znajdź wszystkim przedmiotom należne im miejsce i następnie odkładaj je na to miejsce, kiedy skończysz korzystać z danej rzeczy. Kiedy kupujemy coś nowego i nie umiemy znaleźć tej rzeczy miejsca, szybko sprawiamy, że przestrzeń w której żyjemy staje się zagracona. Kiedy nauczymy się odkładania, to właściwie zniknie temat porządkowania domu czy mieszkania! Wtedy pozostaje jedynie odświeżanie, które zajmuje znacznie mniej czasu i energii, niż gruntowne porządki.
- Segreguj. Korzystaj z pojemników do przechowywania. Kiedy poczytasz relacje, lub posłuchasz osób, które podróżują samochodami, czy kamperami (gdzie utrzymanie porządku jest kluczowe dla wygody), zawsze zauważysz pewną prawidłowość - mówią oni o tym, że znacznie ułatwili sobie życie, kiedy zaczęli korzystać z pojemników. Kiedy wiesz, gdzie co się znajduje, nie robisz bałaganu, tylko wyciągasz potrzebną rzecz, a później łatwo odkładasz ją do tego samego miejsca. Posegregowane przedmioty o wiele łatwiej utrzymać w stanie porządku - w końcu wygodniej jest zaglądnąć do konkretnego pudełka, niż przeszukiwać wszystkie szafy!
11.12.21
10 powodów, dlaczego wolę posiadać mniej rzeczy.
Temat czysto minimalistyczny, czyli mniej rzeczy = więcej szczęścia minimalisty ;) Oto 10 powodów, dla których wolę mieć mniej!
- Więcej pieniędzy - zaczynam od minimalistycznej oczywistości, czyli mniej rzeczy kupionych, to więcej pieniędzy zaoszczędzonych. Przy "odgracaniu" domu czy mieszkania również można sprzedać przedmioty, czyli odzyskać część wydanych na nie pieniędzy. Więcej pieniędzy, to więcej możliwości inwestowania, a inwestycje to poniekąd spokojna głowa o przyszłość. To jeden z moich ulubionych powodów ;)
- Produkty tylko dobrej jakości. Kiedy decydujesz się na minimalizm, analizujesz zakupy pod kątem przydatności, ale także jakości. Odkąd zdecydowałem się na minimalizm, kupuję po prostu rzeczy dobrej jakości - szkoda mi pieniędzy na podróbki, czy imitacje. Produkty dobrej jakości sprawiają radość przy każdym ich użyciu, natomiast nienajlepsze ich zamienniki zwykle frustrują. Więc albo konkret, albo wcale!
- Mniej sprzątania. Kiedy posiadamy dużo, musimy to "dużo" regularnie sprzątać. Przy mniejszej ilości przedmiotów w domu, łatwiej sobie poradzić z bałaganem, a sprzątanie ograniczyć do odkurzania, przetarcia kurzy. Bonus: jesteś zawsze gotowy na niespodziewanych gości - nie ma stresu, że zobaczą Twoje nieposprzątane mieszkanie ;)
- Więcej wolnego czasu. Mniej sprzątania, mniej zakupów, mniej pracy, mniej produktów, które trzeba serwisować - oznacza to po prostu zdecydowanie więcej czasu na chwile warte przeżycia i zapamiętania! :)
- Mniej stresu. Konieczność zabezpieczania posiadanych rzeczy może powodować sporo stresu - trzeba umawiać się na przeglądy samochodów, czy naprawę sprzętu, który uległ awarii, oraz pamiętać o koniecznych ubezpieczeniach. Dla osób introwertycznych to przyczyna stresu, na szczęście łatwa do uniknięcia - mniej, to po prostu mniej stresu! :)
- Mniej wyborów. Nie musisz już się zastanawiać, nad tym co dziś na siebie w włożyć, jeśli masz w szafie 5 identycznych t-shirtów ;) I nie, nie jest to przykład ekstremalny - od pewnego czasu ubieram się kapsułowo, dzięki czemu nie mam w ogóle w głowie tematu dobierania odzieży. Kolejnym przykładem z mojego życia niech będzie to, że po redukcji sprzętu fotograficznego zdecydowanie łatwiej mi zebrać się na sesję zdjęciową - po prostu odpadł temat doboru obiektywów.
- Poprawienie stanu wdzięczności. Człowiek wdzięczny, to człowiek, który odczuwa szczęście. Jeśli zrozumiemy, jak wiele posiadamy (mimo niewielkiego "fizycznego" stanu posiadania), automatycznie nabywamy ogromny pokład wdzięczności, za wszystko co mamy i czego doświadczamy. Dotyczy to zarówno przedmiotów (jakże cieszy mnie możliwość podróżowania samochodem!), jak i wydarzeń (to wspaniałe, że mogłem z żoną zwiedzić tyle pięknych miejsc!). Przypominanie sobie w stanie wdzięczności o wszelkich wartościach napełnia od wewnątrz szczęściem i dobrym humorem.
- Usprawnienie diety. Im większa świadomość żywieniowa, tym mniej wkładamy do koszyka z zakupami spożywczymi. Rezygnujemy z większości przetworzonego jedzenia na rzecz podstawowych produktów - dzięki temu w czasie jesteśmy w stanie poprawić dietę, a tym samym zdrowie. Szczerze mówiąc, nie znam minimalisty, który nie dbałby o jakość "spożywki" - co więcej, dużo osób z naszego środowiska postanawia wyhodować jakieś własne roślinki do zjedzenia!
- Ratujemy planetę! Choć sam nie lubię tematu "ekoterroryzmu", to staram się zwracać uwagę na to, by dbać o środowisko. Od dawna czytam właściwie tylko ebooki (mniej drzew wyciętych na książki), korzystam z toreb wielokrotnego użytku. Zmniejszenie potrzeb zakupowych również może prowadzić do poprawienia sytuacji przyrodniczej - im więcej osób zrezygnuje z zakupu niepotrzebnych przedmiotów, tym większa szansa, że zmniejszy się ich produkcja.
- Większa pewność siebie. Świadomy minimalista rezygnuje z porównywania się z innymi, bo ma świadomość, że każdy ma własną, niepowtarzalną wartość w samym sobie, a nie w rzeczach, którymi się otacza. Odejście od chęci "pokazania się" innym jest bardzo uwalniające.
8.12.21
Dlaczego nie warto kupować w sklepach stacjonarnych?
Dziś temat mocno kontrowersyjny, bo jakby nie było wolałbym, by jednak stanowisko sprzedawcy zostało utrzymane, ale jednocześnie widzę (również z perspektywy "od środka" - dużą część życia spędziłem jako sprzedawca), jak zła jest obecnie forma sprzedaży towarów i usług w sklepach stacjonarnych, że zdecydowanie nie polecam tej formy dokonywania zakupów.
Nie chcę, by zabrzmiało to w jakikolwiek sposób źle, ale kiedy udaję się do sklepu stacjonarnego po dany produkt, nie próbuję nawet dopytać sprzedawców o poradę - bo wiem, że takiej nie uzyskam. Mogę liczyć co najwyżej na próbę zachwalenia produktu, który w danym momencie jest w konkursie sprzedażowym, bądź taki, który koniecznie trzeba sprzedać. Stacjonarnie kupuję tylko to, po co konkretnie przyszedłem. Dotyczy się to zarówno usług jak i produktów.
Pracowałem u trzech dużych operatorów komórkowych w Polsce, celowo przekręcę nazwy, aby nie dało się ich rozpoznać ;) Zaczynałem od firmy "Stop", następnie pracowałem w firmie "Red" i niedawno zakończyłem przygodę z "Y-Mobile". W każdej z tych firm proces kształtowania sprzedawcy jest identyczny: przechodzi się szkolenie, w którym dostajemy ogrom informacji, że "klient jest najważniejszy", "badanie potrzeb to podstawa", "rozliczamy z najlepszej obsługi klienta" itd. po czym lądujemy w punkcie sprzedaży, gdzie zderzamy się z rzeczywistością, tj. "klient jest najważniejszy, pod warunkiem, że kupi u ciebie całkiem nowy produkt/usługę". Do czego to prowadzi? Ano do tego, że dla "doradcy" liczy się tylko i wyłącznie realizacja planów sprzedażowych. Nie ma znaczenia, że klient ma 80 lat i nie korzysta z internetu w telefonie - trzeba mu sprzedać dodatkową kartę sim, bo inaczej nie wyrobisz planu (sprzedażowego). Nie ma znaczenia, że w miejscu zamieszkania klienta widzisz kiepski zasięg własnych nadajników - sprzedajesz usługę, bo inaczej nie wyrobisz planu. Nie ma znaczenia, że klient nie chce nic od ciebie kupić przez telefon - masz plan na sprzedaż przez słuchawkę, więc wysyłasz produkt, kiedy tylko widzisz zawahanie w głosie pod drugiej stronie. Klient i tak w większości przypadków nie sprawdza, co podpisuje (w kilkuletniej karierze i sporej ilości umów jedynie czterech klientów poprosiło o możliwość dokładnego przeczytania umowy przed jej podpisaniem! Osobiście nie wyobrażam sobie podpisać jakąkolwiek umowę, jeśli nie zapoznam się z jej treścią!)
Raty 0%? Online bez problemu, natomiast stacjonarnie to proces walki ze sprzedawcą. Dlaczego? Bo ma on sprzedać ubezpieczenie kredytu, ewentualnie dosprzedać dodatkowy produkt - w innym wypadku będzie musiał tłumaczyć się kierownikowi, a ten jeszcze wyżej, bo przecież są plany do wykonania.
Zdaję sobie sprawę, że podobne systemy "doradztwa" działają również w bankach (sprzedaż kart kredytowych i kredytów jest najważniejsza!), sklepach z elektroniką (pamiętam, że raz pytając o poradę dotyczącą telewizora, sprzedawca polecił konkretny model, a na moje pytanie dlaczego akurat ten, odpowiedział "bo jest w promocji" - zero konkretów, opisów parametrów czy jakości). Niestety, coraz częściej mam wrażenie, że w tematach zdrowotnych również mamy "sprzedawców", a nie osoby z powołania, ale tu nie chcę się za bardzo rozpisywać, bo szkoda podpaść tak szanowanemu gronu specjalistów ;)
W mojej opinii badanie potrzeb klienta jest podstawą dobrej sprzedaży. Zadowolony klient wraca do kogoś, kto dobrze doradził, co więcej poleca sprzedawcę swoim znajomym. Jeśli jednak presja sprzedażowa zamienia doradcę w sprzedawcę, to nie mamy czego szukać w sklepach stacjonarnych. Kupując online zaoszczędzi się sporo czasu i nerwów.
A Ty, kupujesz jeszcze stacjonarnie?
22.1.21
Jak bezpiecznie korzystać z internetu? Programy do przeglądania sieci, nie tylko dla minimalistów!
W ciągu ostatniego roku mieliśmy sporo przykładów tego, że mnóstwo organizacji intensywnie kumuluje informacje o nas i o naszych działaniach w sieci.
Do niedawna twierdziłem, że nie jest to nic groźnego, póki nie zajmujemy ważnych stanowisk, których szpiegowanie mogłoby być zagrożeniem np. dla działania systemu państwowego itp. Dziś jednak widzę, że "kolekcjonowanie" danych o użytkownikach ma drugie dno - stajemy się produktem, którym handlują między sobą zleceniodawcy reklam. Niejednokrotnie zauważyłem, że po prywatnej, rzeczywistej (tzn. bez użycia elektronicznych sposobów komunikacji, czyli podczas normalnego spotkania) rozmowie np. na temat zakupu zimowych opon do samochodu, w niedługim czasie miałem pełno banerów związanych z... oponami zimowymi. Kiedy wspominałem o zakupie metali szlachetnych, momentalnie pojawiały się ogłoszenia z mennic i funduszy lokujących w złoto itp. Co więcej, zauważyłem, że najpopularniejsza wyszukiwarka Google potrafi celowo obcinać zasięgi tym, którzy nie wykupują płatnych reklam, czyli ogranicza przekazywanie treści, jednocześnie wskazując za pomocą pieniędzy otrzymanych od reklamodawcy, które treści mają większą wartość. Jest to manipulacja informacją, co może być w perspektywie czasu (i obecnych sposobów przekazywania wiadomości), bardzo niebezpieczne.W związku ze wspomnianymi, irytującymi zachowaniami wielkich korporacji, które zaczynają nas traktować jako tylko nieświadomych, biernych konsumentów, postanowiłem trochę się zabezpieczyć. Oczywiście, nie da się całkowicie odciąć od technologii, co więcej wciąż uważam, że ma ona więcej zalet niż wad, ale jednak trzeba zadbać o prywatność i bezpieczeństwo w sieci. Dlatego dziś napiszę o kilku bezpłatnych usługach, z których korzystam i które polecam - i wytłumaczę dlaczego!
A na sam koniec - czy to etyczne, polecać blokady reklam i zbierania danych przez darmowe usługi z których lubimy korzystać? Moim zdaniem - jak najbardziej. Jeśli chcemy wspomóc osoby tworzące treści w sieci, możemy skorzystać z wielu, wielu sposobów - np. poprzez wykupienie pełnej wersji programu, dorzucenie cegiełki na Patronite, zakupienie kursu czy książki ulubionego autora tworzącego bezpłatne treści w sieci. Nie bójmy się więc adblockerów, które znacząco przyspieszają działanie przeglądarki, pomagają przy zachowaniu koncentracji, są praktycznie bezobsługowe - wystarczy raz zainstalować i można cieszyć się lepszym internetem!
19.1.21
Długa przerwa minimalisty (?)
4.3.19
(Nie)codziennik ep. 7
Dodatkowe godziny luzu przeznaczam na nadrabianie książkowych zaległości, co widać w dość szybko uzupełnianej liście "Teraz czytam", która od początku 2019 roku dorobiła się krótkich opisów każdej przeczytanej lektury. Czytam też więcej wpisów innych blogerów z tematów minimalizmu, zero waste, finansów i oszczędzania.
Jest mi też niezmiernie miło, że powiększa się grono osób lubiących facebookowy profil Szczęśliwy minimalista - dziękuję Wam wszystkim pięknie za każdy lajk, udostępnienie grafiki, czy komentarz. Dla mnie, jako blogera to naprawdę wiele znaczy! :)
![]() |
Szczęśliwy minimalista został wujkiem! |
27.2.19
Jaki przedmiot za 100 zł jest warty zakupu?
- karnet na zajęcia taneczne
- bilet miesięczny na komunikację miejską
- bilet na koncert
- bilet w podróż
- butelka na wodę
- filtr do wody
- poduszka ortopedyczna
- Aeropress
- gra planszowa
- dziurkacz
- piłka
- książki
- lekcje jazdy konnej
- prenumerata pisma branżowego
![]() |
Jaki przedmiot za 100 zł jest warty zakupu? |
W moim odczuciu po przeanalizowaniu tych odpowiedzi mogę śmiało powiedzieć, że minimaliści naprawdę potrafią zamieniać przedmioty na doświadczenia. Nawet nieduży wydatek przekłada się na poprawienie jakości życia, dlatego że dany zakup jest środkiem do osiągnięcia wybranego celu, a nie celem samym w sobie. Jestem szczerze zachwycony odpowiedziami kolegów i koleżanek z grupy, ponieważ wierzę, że każda z tych osób naprawdę potrafi docenić wartość przedmiotów, na które przeznaczyła te 100 złotych.
A Ty, jaki przedmiot do 100 zł uważasz za niezwykle przydatny w Twoim życiu? Podziel się proszę w komentarzu!
2.1.19
Podsumowanie roku 2018 u Szczęśliwego minimalisty.
- Najważniejsze wydarzenie roku 2018 to moment, w którym wziąłem ślub z Joanną i stałem się mężem :) Ożenek z cudowną kobietą jest spełnieniem moich marzeń i niejako początkiem całkiem nowego życia! Właściwie można by było napisać osobny wpis na ten temat, choć nie wiem, czy męska perspektywa byłaby równie chętnie czytana, co kobiece poradniki na temat przygotowań do wyjątkowego dnia zaślubin ;) W temacie minimalizmu organizacja wesela może nie była zgodna z ekstremą minimalistyczną (bo w naszym wyjątkowym dniu bawiło się około 150 osób - z tego miejsca dziękuję każdemu, kto w nim uczestniczył!), ale dzięki rozsądnemu planowaniu wszelkie koszty znacząco ograniczyliśmy (nie kupowałem na tę okazję nowego garnituru, wybraliśmy bardzo proste i tanie obrączki, nie zatrudnialiśmy specjalnej oprawy do kościoła, kupiliśmy znacznie mniej alkoholu, niż radzili bliscy, zrezygnowaliśmy z dodatkowego ozdabiania sali - mimo tego obsługa i tak przygotowała lokal wyjątkowo elegancko, wesele było jednodniowe i odbyło się w środku tygodnia, w święto 15 sierpnia) i jednocześnie nie obarczyliśmy siebie i bliskich nadmierną pracą konieczną do tego, by impreza się udała.
- W ciągu zeszłego roku odwiedziliśmy poza Polską cztery kraje: Holandię, Słowację, Hiszpanię (Teneryfę - w linku znajdziecie zdjęcia z naszej podróży, które dostępne są na moim blogu fotograficznym), Niemcy (gdzie aktualnie pracujemy), a w każdym z nich mieliśmy okazję podziwiać piękno natury, jak również ciekawe miejsca urządzone ludzką ręką. Podróże zawsze były moją pasją i sprawiały mi ogromną frajdę, ale też i dawniej odrobinę stresu. Minimalizm nauczył mnie pakować się lepiej, zabierać mniej zbędnych przedmiotów, organizować się sprawniej - dzięki czemu wyeliminowałem sporo stresu, a w jego miejsce wstawiłem przekonanie, że "będzie dobrze". I w zdecydowanej większości sytuacji podróżniczych rzeczywiście obyło się bez problemów! Co ważne, nasze podróże odbywały się naprawdę niskim kosztem, głównie dlatego, że łapaliśmy promocję i korzystaliśmy z nadarzających się okazji!
- W Polsce poznawaliśmy nowe miejsca (Zamość i okolice) i odwiedzaliśmy te ulubione (Bieszczady, Beskidy, Tatry). Z "osiągnięć" wędrówkowych w końcu zdobyłem (oczywiście z żoną!) Giewont, na który miałem ochotę wyjść od dawna, a dotychczas nie miałem okazji. Co ważne, wybraliśmy się na niego w październiku, w ciągu tygodnia - dzięki czemu ominęły nas kolejki i na szczycie byliśmy przez około pół godziny w maksymalnie 5 osób! W Tatrach mieliśmy sesję narzeczeńską, a w Bieszczadach sesję ślubną - to chyba świadczy o tym, że kochamy góry! :)
- Zrezygnowałem z posiadania kilku rowerów i gitar - sprzedałem zarówno moją freeride'ówkę, która stała w garażu przez ok. 360 dni w roku, jak również gitary, na których grywałem pewnie maksymalnie kilkanaście godzin w przeciągu kilku lat. Uwiadomienie sobie tego, że nie zostanę zawodnikiem w ekstramalnej odmianie kolarstwa górskiego, ani muzykiem rockowym, było doświadczeniem wyzwalającym i pozwoliło mi na bezbolesne (prawie...) odsprzedanie sprzętów, które teraz służą innym osobom w sposób zgodny z przeznaczeniem, a nie jako dekoracja mojego pokoju, czy garażu u rodziców ;)
- Powiększyłem swój stan posiadania o dwa sprzęty elektroniczne - mały komputer typu Chromebook (kupiłem używany, choć w stanie jak nowy, za mniej niż połowę jego ceny sklepowej), konkretnie model Asus C100P, oraz dron DJI Mavic Air (bylebyście nie kupowali go tak jak ja to zrobiłem w sklepie mającym w nazwie słowa "Euro", "RTV", "AGD" - miałem nieprzyjemność korzystać z ich "pomocy" przy realizowaniu naprawy gwarancyjnej, opiszę sytuację pewnie w jednym z kolejnych wpisów. Sam nie kupię w tym sklepie już niczego -właśnie przez fatalną obsługę posprzedażową - mimo iż dotychczas był on moim pierwszym wyborem w zakupie sprzętu zarówno RTV, jak i AGD.) - oba sprzęty eksploatuję dość intensywnie (choć dronem w niezwykle deszczowych o tej porze roku Niemczech jeszcze nie miałem okazji polatać...). Minimalista-gadżeciaż? A i owszem, o czym pisałem już dawno temu w jednym z wpisów - jeśli korzysta się z danego przedmiotu, a jego posiadanie sprawia radość i ułatwia życie, to można sobie na takowy jak najbardziej pozwolić!
- Nie wymieniłem na nowe smartfona i czytnika ebooków ;) Wygląda na to, że są to urządzenia, które pomimo kilku lat intensywnej eksploatacji nadal z powodzeniem spełniają (i pewnie jeszcze długo będą) swoje funkcje, a nowsze modele nie zachęcają do zmiany tych, z których korzystam. Cieszy mnie to, że reklamy i marketingowe nawoływania do przechodzenia na nowsze produkty jednak już na mnie nie wpływają.
- Nie wymieniłem również coraz starszego, choć wciąż sprawnego samochodu. Jazda wiekową , trochę obdrapaną i niezbyt urodziwą toyotką może nie jest prestiżowa, ani wybitnie wygodna, jednak pozwala na bezpieczne docieranie do wyznaczonych celów - czy na zakupy w sklepie, czy urlop, czy praca w Niemczech. Przy trzymaniu się starego samochodu pomaga mi rozważanie hasła "lepsze stare auto, niż nowe długi" - choć na szczęście dziś mógłbym go wymienić nie zaciągając pożyczki na ten cel (gdzie przy zakupie Toyoty 7 lat temu 2/3 środków było na ten cel kredytowanych!).
- Zarobiłem na promocjach bankowych i lokatach kilkaset złotych (zadziałał tu głównie procent składany, a dodatkowa kwota na pewno powyżej tysiąca, ale mniej niż kilka tysięcy ;) ). Nauczyłem się już dawno temu, że warto posiadać tylko takie konto, które jest całkowicie bezpłatne i przynosi korzyści - sam polecam NEST Bank gdzie prowadzenie NEST Konta jest bezpłatne, tak jak i przelewy internetowe, karta do niego również jest darmowa a wypłaty ze wszystkich bankomatów w Polsce są za zero złotych. Tu można również mieć konto oszczędnościowe, gdzie środki zarabiają 2,25% w skali roku dla kwot do 50 tysięcy złotych, albo założyć lokatę powitalną na 4% w skali roku dla 10 tysięcy złotych na 3 lub 6 miesięcy. Moja żona ma w tym banku konto od kilku lat (jeszcze gdy działał pod nazwą Smart Bank) i nigdy nie miała najmniejszych problemów z obsługą konta (niezależnie, czy przez internet, czy w oddziale banku), a ja sam również mam podobnie pozytywne doświadczenia, choć posiadam konto u nich odrobinę krócej, niż druga połówka ;)
Dodatkowo mamy konta (głównie dla odrobinę lepiej oprocentowanego konta oszczędnościowego dla nowych środków, czyli 2,7%) w banku Millenium, ale tutaj dla zachowania warunku bezpłatności konta wykonujemy określone w regulaminie warunki (comiesięczny przelew 1000 zł i wykonanie minimum jednej płatności kartą). Przelewając środki co miesiąc z jednego konta oszczędnościowego na drugie zachowujemy warunek "nowych środków" i możemy cieszyć się zwiększonym oprocentowaniem. Dla osób, które nie lubią kombinować i pamiętać o zachowywaniu określonych kroków, by mieć darmowe konto Millenium wypada gorzej, niż realnie darmowe NEST Konto.
A za granicą płacę kartą od znanego już chyba wszystkim Revolut'a. Sprawdza się perfekcyjnie i pomaga oszczędzić sporo złotówek! - przeczytałem ponad 100 książek o różnych treściach, co podsumowuje moja lista dostępna w zakładce Teraz czytam. Wśród przeczytanych pozycji jest kilka mocno związanych z tematyką mojego bloga, ale to nie one najbardziej wstrząsnęły moim wnętrzem! Najciekawsze z nich wybrałem w poprzednim wpisie, gorąco zachęcam do zapoznania się z tymi tytułami! Polubiłem się też z audiobookami, które najczęściej słucham prowadząc samochód na dłuższych trasach. Nie urywam, że zasługa w tym poszerzenia się katalogu Legimi, w którym wykupioną mam subskrypcję abonamentową w najwyższej opcji - szczerze zachęcam do wypróbowania ich usługi, o ile jeszcze tego nie zrobiliście!
- Zacząłem naukę języka Hiszpańskiego - wiąże się to z moimi marzeniami na przyszłość (zamieszkać na jakiś czas gdzieś w hiszpańskojęzycznym kraju, mam nadzieję, że spełni się to końcem 2019 roku). Uczę się za pomocą aplikacji Memrise w smartfonie i poprzez komputer. Zauważyłem, że naprawdę sporo słówek i wyrażeń można "wbić" sobie do głowy poświęcając temu jedynie 15 minut dziennie. Ważne, by z takiej krótkiej nauki zrobić sobie nawyk i by nie odpuszczać, nawet gdy w danym dniu nie ma się ochoty na kolejną porcję językowych ćwiczeń. Wierzę, że niebawem będę mógł posługiwać się komunikatywnie w tym języku! Dzięki minimalizmowi zrozumiałem, że nie potrzeba zapisywać się na drogie kursy, czy kupować książki lub aplikacje do nauki - najważniejsze jest znalezienie czasu i samozaparcia, a w niedługim czasie można sprawnie poznać nowy język!
- Coraz więcej wiem o kręceniu i montażu filmów - wiąże się to z opisanym wcześniej zakupem drona, oraz o potrzebie powiększenia umiejętności, które mógłbym wykorzystać w przyszłej karierze fotografa i filmowca weselnego/podróżniczego :) Przerobiłem kilka kursów, poświęciłem dużo czasu na próby w programach do obróbki i jestem prawie pewny, że w 2019 roku uda mi się wypuścić kilka youtubowych filmów związanych z minimalizmem! :)
- Mniej pisałem na blogu, a zwiększyłem jego rozpoznawalność - coraz więcej osób interesuje się w Polsce minimalizmem - co przewidziałem kilka lat temu - stąd nowi czytelnicy, których serdecznie witam i zapraszam do przeczytania również starszych artykułów - najłatwiej znaleźć je w zakładce Tu zacznij! Bardzo cieszy mnie, że ludzie chcą dowiadywać się jak minimalizm może zmienić życie i że szukają tej wiedzy również u mnie! Odświeżyłem też wygląd strony, mam nadzieję, że jest bardziej przejrzysta i że pojawiające się reklamy nie odwracają zbytnio uwagi od treści (a reklamy niestety być muszą, bo to poza linkami afiliacyjnymi jedyne źródło utrzymania strony).
W planach na 2019 rok mam zwiększenie ilości pisanych postów, oraz ich jakości (więcej konkretów, tematów nieoczywistych, świeżego spojrzenia i wywiadów z ciekawymi postaciami). Jak napisałem w poprzednim punkcie, liczę też na stworzenie vlogów z życia minimalisty.
Chętnie też poczytam Wasze podsumowania!
A na 2019 rok życzę Wam drodzy czytelnicy, by narzędzie, jakim jest minimalizm, przyniosło Wam jak najwięcej dobrych chwil, potrzebnych zmian, odkryć, radości, wolnego czasu i swobody!
20.12.18
12 najlepszych książek, które przeczytałem w 2018 roku.
Ponieważ rok 2018 ma się ku końcowi, postanowiłem podsumować moje czytelnicze przygody. Udało mi się przekroczyć ponad 100 przeczytanych lektur z różnych gatunków, dlatego postanowiłem wybrać te, które najbardziej mną wstrząsnęły/ujęły/zachwyciły. Dodatkowo na końcu podam też kilka pozycji, na których się zawiodłem i wytłumaczę, dlaczego.
W linkach macie okładki książek, wraz z możliwością zakupu - jeśli to zrobicie bezpośrednio z linka, wpieracie działalność Szczęśliwego minimalisty! :)
![]() |
- Nick Littlehales - Śpij dobrze. Mit 8 godzin snu, potęga drzemki i nowy plan regeneracji ducha i ciała. Podobno książka nie może sprawić, że z dnia na dzień zmieni się swoje nawyki. To nieprawda i udowodnił mi to autor "Śpij dobrze". Po przeczytaniu postanowiłem wdrożyć wskazówki zawarte w tym poradniku i w ciągu kilku dni od zakończenia lektury wstawałem pełny energii po siedmiu u pół godziny snu (czyli koło 5.30 rano). Niestety, kiedy zmieniłem pracę na wielozmianową, nie udało się utrzymać regularności we wstawaniu (co jest raczej normalne, bo po co wstawać o 5.30, gdy idzie się do pracy na 14?), ale rady dotyczące wysypiania się wciąż stosuję i sprawdzają się super!
- Gary John Bishop - Unf*uck yourself. Napraw się! Trochę brzydki tytuł, ale treść bardzo łatwa w konsumpcji i wyjątkowo udana! "Odpsucie" myślenia o sobie jest bardzo potrzebne, by dobrze się rozwijać i Gary John Bishop w prostych słowach pozwala to zrozumieć. Moja żona przeczytała tę książkę w samolocie podczas podróży poślubnej - a to znaczy, że wciąga konkretnie! ;)
- Dominik Szczepański - Na oceanie nie ma ciszy. Biografia Aleksandra Doby, który przepłynął kajakiem Atlantyk. Pan Aleksander Doba jest człowiekiem niezwykłym. Trzy razy przepłynąć Atlantyk to rzecz nie do ogarnięcia moim umysłem, a ten człowiek zrobił to ostatni raz w wieku siedemdziesięciu lat! Jego historia udowadnia, że "starość" to często tylko i wyłącznie stan umysłu, bo jeśli się chce, to można naprawdę wiele osiągnąć nawet wtedy, gdy większość mówi "ja już jestem na to za stary". Piękna książka o realizacji pasji.
- Joanna Glogaza - Slow life. Zwolnij i zacznij żyć. Pierwszy tytuł pośrednio związany z minimalizmem. Nie wiem dlaczego, ale do książki Joanny podchodziłem trochę jak do pozycji którą muszę przeczytać (bo w końcu jako aktywny minimalista powinienem czytać wszelkie lektury z tematem związane, szczególnie, gdy prowadzę bloga na ten temat ;) ). Moje podejście prawdopodobnie wynikało z tego, że Joannę traktowałem trochę jak blogerkę modową (slow fashion!) ;) Okazało się, że to jedna z najprzyjemniejszych książek związanych z tematem upraszczania i świadomego życia. Lekki język, proste porady, rodzime realia życia. Polecam serdecznie!
- Martin Caparros - Księżyc. Od nowiu do nowiu. Niezwykły, wstrząsający reportaż autora polecanej przez wielu książki Głód (również niezwykłej i niosącej niezwykłą dawkę przemyśleń związanych z codzienną konsumpcją). Tematyką porusza realia życia uchodźców, zupełnie nie dostrzegane przez media. Bardzo trudna, otwierająca oczy, dająca mocno do myślenia!
- Henry David Thoreau - Walden, czyli życie w lesie. Dla amerykanów to lektura obowiązkowa, a dla amerykańskich minimalistów to totalna klasyka. Po lekturze zrozumiałem dlaczego. Ciekawa, pełna pięknych opisów historia człowieka, który już w XIX wieku zauważał, że świat pędzi w gonitwie do... sam nie wie czego.
- Dan Ariely - Potęga irracjonalności. Ukryte siły, które wpływają na nasze decyzje. Gdybym miał robić "TOP 3" najlepszych lektur roku 2018, ta pozycja byłaby wśród nich. Będzie to prawdopodobnie jedna z tych książek, do których wrócę (a praktycznie nigdy nie czytam dwa razy tego samego tytułu!). Dan opisuje sytuacje, w których często zachowujemy się nieracjonalnie, mimo iż wszystko wydaje się normą. Jest też w tej książce trochę minimalizmu, na pewno czytając sami go tam odkryjecie! :)
- Rich Roll - Ukryta siła. Fantastyczna autobiografia człowieka, który przebiegł pięć ultramaratonów w ciągu jednego tygodnia! W dodatku Rich jest weganinem, przez co niejako udowadnia, że do niesamowitych sukcesów w sporcie wcale nie trzeba pochłaniać ogromnych ilości mięsa (właściwie to... nie trzeba wcale). Historia jest o tyle warta uwagi, że Rich przed przemianą w ultramaratończyka był otyłym alkoholikiem... Kolejny przykład na to, że jeśli naprawdę się czegoś pragnie, to można to osiągnąć - oczywiście ciężką pracą, a nie tylko chęciami! Warto.
- Wojciech Tochman - Dzisiaj narysujemy śmierć. Reportaż totalny. Wojciech opowiada tu o ludobójstwie w Rwandzie (konflikt Tutsi i Hutu), które miało miejsce w 1994 roku (czyli w bardzo nieodległej przeszłości). To co wychodzi z kart książki po prostu ścina z nóg, przeraża i nakazuje zastanowić się nad człowieczeństwem współczesnych ludzi. Bardzo, ale to bardzo ciężka, przygnębiająca lektura. Po przeczytaniu jej, sięgnąłem po równie wymagające reportaże Tochmana, czyli Jakbyś kamień jadła i Eli, Eli - bolesne historie z byłej Jugosławii i z Filipin, z czasów współczesnych. W moim odczuciu książki od Tochmana ciężarem przebijają nawet Caparrosa!
- Agnieszka Krzyżanowska - Prosto i uważnie na co dzień. Do tej książki powstała nawet krótka RECENZJA, dlatego nie będę pisał tu opinii, za to zachęcam do zapoznania się z nią poprzez kliknięcie w link!
- Anthony Warner - Wściekły kucharz. Cała prawda o zdrowym jedzeniu i modnych dietach. Świetna lektura odświeżająca spojrzenie na tematy "okołojedzeniowe". Śmiało mogę powiedzieć, że również znalazłaby się w "TOP 3" tego roku w moim rankingu najciekawszych! RECENZJA jest dostępna w moim ostatnim poście (trochę dawno temu to było, nie wychodzi mi regularność pisania niestety).
- Yuval Noah Harari - Sapiens. Od zwierząt do bogów. Fascynująca książka izraelskiego historyka opowiadająca o ewolucji ludzkiego gatunku. Dużo faktów podanych w bardzo przystępny sposób, napisane językiem "ludzkim", a nie naukowym. Jest tu też trochę humoru, choć w większości dominuje konkretna wiedza.
- Michał Pasterski - Insight. Droga do mentalnej dojrzałości. Konkretna książka dla ludzi, którzy w jakiś sposób czują się mentalnie niedojrzali - być może do mnie nie trafiła z tego powodu, że osobiście nie czuję, bym miał z tym problemy ;) Z całą pewnością w tej pozycji można znaleźć dużo dobrego, jednak mnie wiele tematów zwyczajnie nużyło i irytowało. Doczytałem do końca, by móc wyrobić sobie opinię, choć nie ukrywam, miałem ochotę zostawić lekturę już w okolicach 1/3 jej długości.
- Praca zbiorowa - Slow life według ojca Leona. Ojca Leona bardzo lubię i kojarzę jako sympatycznego zakonnika z telewizji. Niestety książka o tematyce slow life jest zbiorem wywiadów, które ojciec Leon przeprowadził z osobami z telewizją związanymi (w mniejszym, bądź większym stopniu). Czytało się lekko, ale treści specjalnych nie przekazało, szkoda. Po ojcu Leonie przesłuchałem kilka audiobooków ojca Szustaka, tak dla równowagi - i te zdecydowanie polecam, a szczególnie Targ Zamknięty. Lekcje Hioba.
- George Orwell - Rok 1984. Klasyk. Ale w przeciwieństwie do wciągającego Folwarku zwierzęcego Rok 1984 czytałem z trudem i niechęcią. Może to akurat plus, bo w końcu tematyka tej książki jest mroczna i ciężka?